Uwielbiam Warhammera – wcale nie tylko dlatego, że był to pierwszy system w który zagrałem – ani nie dlatego, że nie znam innych settingów. Po prostu odkąd w moje ręce wpadł podręcznik do osławionej drugiej edycji, od razu stał się moją ulubioną lekturą – książką opisującą fantastyczny, mroczny i wielowarstwowy świat osadzony w realiach, które kojarzą mi się z tym najbardziej tradycyjnym pojęciem RPG.
Nic więc dziwnego, że gdy pierwszy raz usłyszałem o Warhammer: End Times – Vermintide – od razu rzuciłem się do czytania Księgi Rogatego Szczura, podręcznika opisującego życie, zwyczaje i budowę społeczeństwa szczuroludzi, tak często mylonych ze zwierzoludźmi. Prawdę powiedziawszy, to jeśli miałbym wybierać najbardziej charakterystyczną cechę Warhammera 2ed to byliby to właśnie skaveni – społeczność o której nikt nie rozmawia, którą porządni obywatele Imperium zdają się ignorować – a jednocześnie najpotężniejsza siła zdolna zmieść całe miasto w ciągu jednej nocy.
W Warhammer: End Times – Vermintide wcielamy się w jednego z pięciu bohaterów, którzy walczą na zgliszczach Ubersreik, niezbyt wielkiego miasta położonego na południowych ziemiach Reiklandu. W chwili gdy wchodzimy do akcji, miasto jest niemal stracone – nikt już nie walczy, nikt nie stawia oporu – na ulicach grasują całe watahy skavenów zachowujące się jakby były u siebie.
Naszą grę, tak jak każdą zacną przygodę zaczynamy w karczmie – siedzimy w swoim pokoju i wraz z naszymi kompanami szykujemy się do rejzy na miasto. W zasadzie cała karczma (zwana Czerwonym Księżycem) spełnia obecnie funkcję naszej głównej bazy wypadowej – za centrum dowodzenia służy nam ława z mapą Ubersreik a za głównego informatora karczmarz – Franz Lohner. To dzięki niemu dowiemy się o miejscach w których zebrało się wyjątkowo dużo szczuroludzi, którzy starają się wykorzystać zabudowania i strategiczne miejsca do swoich spaczonych planów.
Trzeba wam wiedzieć, że nie zaczynamy jako żółtodzioby – nasi bohaterowie to prawdziwe wiarusy: zaprawieni w bojach i doświadczeni, mający za sobą naprawdę długą historię. Ich ścieżki krzyżują się w ogarniętym chaosem mieście a jako, że są z natury pragmatyczni – formują drużynę i starają się zaprowadzić trochę porządku w tym ogarniętym pożarem bajzlu.
Co mi się rzuciło w oczy to fakt, że twórcy z wielka pieczołowitością zbudowali charaktery postaci – nie ma więc banalnych rycerzyków w lśniących zbrojach, czy lalusiowatych elfików. To jest Warhammer, wszystko zanurzone jest więc w gorzkim sosie i każda akcja ma swoją cenę. O weźmy choćby arcyciekawą postać czarodziejki. Sienna Fuegonasus to była członkini Jasnego Kolegium, piromantka. Do Ubersreik trafiła jako więzień – prawdopodobnie z powodu nieobliczalnych mocy oraz wybuchowego charakteru. Jednak Sienna to nie typowa czarownica-ślicznotka, których całe mnóstwo znajdziemy w innych produkcjach. Tak sterana życiem, uzależniona od magii wariatka – owładnięta przez ogień i płonąca od środka. Gdy gramy tą postacią sami przejmujemy po trosze to szaleństwo – spopielanie kolejnych zastępów skavenów jest tak uzależniające, że istnieje duża szansa, że przesadzimy z piromancją sami staniemy w płomieniach.
Obecnie trwają beta testy gry, przed premierą ogłoszona na 23 października. Osobiście nie mogę doczekać się już całej historii! Granie w udostępnione w becie trzy mapy udowodniły mi, że mamy tutaj do czynienia ze świetną, dopracowaną grą bazującą na kooperacji i czerpiącą pełnymi garściami z uniwersum Warhammera – wraz ze wszystkimi smaczkami, które znane są wszystkim fanom Starego Świata.
Więcej informacji:
Strona: http://www.vermintide.com/
Steam: http://store.steampowered.com/app/235540
Forum: http://forums.fatsharkgames.com/categ…
Facebook: http://www.facebook.com/vermintide | Twitter : http://www.twitter.com/vermintidegame