Dzisiaj wybraliśmy się na szybki spacer po Rezzed 2016 – jakoś nic specjalnie nie przykuła naszej uwagi, gdyż niestety w porównaniu do poprzedniego roku (gdzie moja entuzjastyczna recenzja wynikała trochę z nadmiaru czasu i niedoboru rozrywek). Teraz mogliśmy porównać tę imprezę z tym co tak naprawdę oferuje Londyn i prawdę powiedziawszy – blado to wypada. Niby dużo twórców indie i mnóstwo komputerów, jednak poza pograniem w jakieś gry niewiele było do roboty. A gra ograniczała się tak naprawdę do kilku minut losowego klikania w jakiś niedokończony build, także tego…nie polecam jeśli liczycie na jakieś ultra ciekawe doświadczenia. Pod tym względem lepiej wybrać się na jakiś konwent gdzie organizatorzy zapewniają jakąś bardziej kreatywną rozrywkę.
Ale mimo wszystko czas nie był stracony, udało nam się bowiem załapać na spotkanie z dawną ekipą Bullfrog i Lionhead Studios. Jeśli nie znacie ich twórczości to znaczy, że wasze dzieciństwo nie było kompletne – tytuły takie jak Populous, Magic Carpet, Dungeon Keeper, Theme Hospital, Theme Park – praktycznie każda ich gra jest w jakiś sposób unikalna i posunęła branżę do przodu. Nie wspominając oczywiście o ich produkcjach pod szyldem Lionhead (o których pisałem niedawno tutaj).
Na spotkaniu goście rozmawiali o wczesnych latach – o tym jak świetnie było kreować nowe rzeczy w klimacie wolnego punk-rocka, bez całej biznesowej maszynerii – stawiając na intuicję i wdrażając swoje szalone pomysły.
I rzeczywiście – gry Bullfrog a potem Lionhead były unikalne i w genialny sposób oddały typowo brytyjski styl często mieszając różne smaki – poważne tematy, śmierć, dorastanie, zło kontra dobro przeplatane kopaniem kurczaków czy klapsami po pupach krnąbrnych chochlików. Strasznie się cieszę, że mogłem sobie posłuchać tej historii z pierwszej ręki i po raz kolejny dotarło do mnie, że gry komputerowe to nie taki nowy biznes jak nam się wydaje. To są całe pokolenia kreatywnych ludzi z pasją tworzących nowe rzeczy – obecnie jest to już część mainstreamu i reklamy gier pojawiają siew kinach czy na billboardach tak samo często jak inne rzeczy a wyznanie, że jest się graczem budzi tyle samo kontrowersji co stwierdzenie, że czyta się książki* (*chociaż z tymi książkami to bym tak nie wierzył – często ludzie patrzą na mnie jak na ufoludka gdy mówię im, że czytam minimum jedną książkę w miesiącu…WTF) czy ogląda seriale.
Super jest sobie takich historii posłuchać, jednak jeszcze fajniej byłoby wymienić doświadczenia – dlatego bardzo szkoda, że nie było żadnej szansy na zadanie pytań. Wiadomo – panowie kręcili się później po terenie eventu, jednak nie zmienia to faktu, że w świetle rozwiązania Lionhead Studios – uczestnicy spotkania mieliby mnóstwo świetnych pytań. Szkoda, bo liczyłem na coś więcej.
Zapis wideo możecie zobaczyć tutaj: