„Shank nie spodoba się purytanom i dziecięcym psychologom. Shank stanie się argumentem w niekończącej się dyskusji o wpływie wirtualnej przemocy na jej występowanie w realnym świecie. Shank jest pełen bezrefleksyjnej, bezsensownej, krwawej rozwałki, wyraźnie zainspirowanej El Mariachi, Machete i Kill Billem. W Shanku jak w soczewce ogniskuje się wszystko to, co w grach najpłytsze i najgorsze(…)”

Tyle słowem wstępu a teraz oglądamy:

O co chodzi?

Shank to beat’em up czyli bijatyka w której idziemy w prawo i brutalnie acz finezyjnie eliminujemy całe masy nadchodzących wrogów.

Shank (w slangu więziennym nóż, kosa) to gra bez kompromisów.

Shank to ostra i intensywna rzeź (nawiązująca do wspomnianych klasyków kina) oraz fenomenalna, komiksowa kreska.

Co mi się podoba?

Grafika? Fenomenalna, piękna, perfekcyjna! Nominowana w prestiżowym Machinima Inside Gaming Awards 2010 w kategorii najlepsza animacja. Dość powiedzieć, że konkuruje tam z takimi tytułami jak God of War 3, Call of Duty: Black Ops czy Bayonetta (czyli tytułami w których kreację i marketing poszły miliony dolarów).

Poza doskonałą kreską, w oczy rzuca się świetnie dobrana kolorystyka. Mamy tu więc mocne połączenie czerni i czerwieni, oraz tła w dominancie sepii. Klimat starego meksyku jest oddany naprawdę z podziwu godną kreatywnością. Nie można też pominąć animacji, która jest po prostu fantastyczna. Shank strzela i siecze wrogów na dziesiątki różnych sposobów a sekwencje ciosów łączą się między sobą i możemy czasem odnieść wrażenie, że oglądamy jakąś dziwną kreskówkę a nie gramy na komputerze.

Trudność. Tak, gra jest zdecydowanie wymagająca. Same poziomy nie są może takie złe, ale inaczej sprawy się mają gdy dochodzimy do walki z bossem. Jest trudno, czasem nawet bardzo trudno. I według mnie jest to wielki plus, gdyż do całej frajdy z oglądania animacji dochodzi jeszcze poczucie zadowolenia z przejścia trudnej walki.

INFO: Przypominam, że Klei Entertainment jest niewielkim studiem developerskim z Vancouver. Już sławnym ale wciąż niezależnym!

Tryb co-op. Jest to tryb dla dwóch graczy przy jednym komputerze, czyli coś co kiedyś zginęło a teraz pojawia się coraz częściej. Dla tego trybu jest osoba historia (i osobne przerywniki filmowe!), więc warto podłączyć pada i zasiąść do rzezi z drugą połówką 😉

Muzyka. Fajna, klimatyczna, mocna. Cały soundtrack możecie ściągnąć za darmo ze strony producenta (dla ułatwienia daję link na dole).

Co mi się nie podoba?

Kurcze…ciężko powiedzieć, naprawdę. Można by napisać, że cena (ok. 50 zł)…ale umówmy się, gry tanieją a ta i tak nie należy do drogich.

Można by też dodać, że wkurzająca jest schematyczność walk z bossami – oraz ich trudność, niezbyt dobrze zbalansowana z poziomami. Ale to szczegóły i poza nimi wszystko w Shank jest po prostu świetne.

Powiem krótko – kupicie teraz, nie pożałujecie. Ściągniecie z netu? Też nie pożałujecie, ale nie dacie znaku chłopakom i dziewczynom z Klei Entertainment, że warto inwestować w tego typu produkcje. I się obrażą na pecetowców, jak już niejedno młode studio. I zaczną wydawać eksluziwy na konsole. I nikt na tym nie wygra 😉

Na koniec garść linków, krwawy screen oraz filmy z nadchodzącego wielkimi krokami Shank 2:

Button Text Button Text Button Text


Shank 2:

Występ cytowany z: technopolis.polityka.pl

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.